środa, 14 września 2011

Nie samym chlebem i wodą człowiek żyje…

Chleb i woda to produkty podstawowe, codzienne. Prawie nie zwracamy uwagi na ich konsumpcję. Co innego gdy zjadamy niecodzienne potrawy – wtedy smakujemy je, przyglądamy się im, delektujemy. Od pewnego czasu egzotycznym gościem w naszej diecie, ale prawie codziennie dostępnym w kartach dań są owoce morza. Dziś nie trzeba wyjeżdżać nad morze aby spróbować egzotyczności. Mają one swoich zwolenników i przeciwników. Przeciwnicy tego rodzaju żywności przypomną znane powiedzonko, że "ostrygi w obie strony smakują tak samo" i nic dziwnego że ostrygi tak często wędrują w obie strony. W ich składzie chemicznym jest dużo tłuszczu i soli - 510mg natrium /100g i 55 g tłuszczu / 100g. Każdy po wypiciu smalcu rozpuszczonego w zimnej wodzie morskiej nie czuł by się dobrze i nie ma powodu aby dobrze tolerował ostrygi, które do takiej mieszanki smalcu i wody morskiej są de facto bardzo podobne!
Krewetki – wprawdzie są bardziej kaloryczne niż ostrygi, ale mają mniej soli – 400 mg /100g ( przypomnijmy, że ostrygi maja 510mg). W krewetkach – o czym rzadko kto wie – jest bardzo dużo cholesterolu, bo 200 mg/100g oraz fosforu 350mg.
Ostrygi nie zawsze są warte uwagi z wielu powodów, krewetki wielu osobom już znane, może więc homar! Pozostaje jednak sprawą otwarta jak poradzić sobie podczas spotkania z homarem? Znakomity poradnik na ten temat można znaleźć w książce pani Miry Michałowskiej, zatytułowanej „Przez kuchnie od frontu”, w którym autorka opisuje swoje pierwsze spotkanie z homarem. Miało ono miejsce na małym statku, którym pani Mira Michałowska płynęła w czasie wojny z Francji do północnej Afryki.
„Któryś z moich towarzyszy kupił kilka homarów i położył jednego przede mną. Z nieufnością spoglądałam na wielkiego raka. Nie podobał mi się. Ale byłam potężnie głodna., więc otworzywszy scyzoryk, chwyciłam zwierzaka za łeb i już chciałam go przekroić, kiedy siedzący opodal Francuz, nieogolony, niedomyty jak my wszyscy, pan w średnim wieku, krzyknął wielkim głosem „stop!” i rzucił się w moją stronę. Wyjąwszy mi energicznym ruchem scyzoryk z ręki, zręcznie przekroił homara. jego rodacy zwrócili na mnie oczy. patrzyli na mnie z pogardą zmieszana z politowaniem.
Mademoiselle – powiedział nieogolony Francuz –proszę to sobie zapamiętać. Homara nie kroi się nigdy, ale to przenigdy wszerz. Zawsze wzdłuż. Zawsze ".
Mało kto wie, że homary są bardziej kaloryczne niż krewetki, także zawierają sporo fosforu (280mg) i wapnia (400mg). Zarówno ostrygi, jak i krewetki oraz homary zawierają sporo magnezu (35-50 mg), oraz niewielkie ilości żelaza.

piątek, 2 września 2011

Trudne obliczenia

Wszyscy wiedzą, że trzeba liczyć kalorie w diecie, a także uważać na cholesterol, ale jon sodowy uchodzi uwadze nie tylko przeciętnego człowieka, ale nawet poważnym naukowcom. Z badań przeprowadzonych w 2008 roku na zlecenie Unii Europejskiej na temat zwyczajów związanych z kupowaniem żywności dowiedzieliśmy się, że przeciętny konsument poświęca na czytanie etykiety zaledwie 27 sekund. Szuka on przede wszystkim informacji o ilości kalorii, które zawiera dany produkt oraz o zawartości cholesterolu. O jon sodowy nikt nie pytał i prawdopodobnie niewiele osób poszukuje informacji o jego zawartości w kupowanych produktach. Tymczasem zapoznawanie się ze składem kupowanego pożywienia jest w dobie wszechobecnej żywności przetworzonej przemysłowo zajęciem bardzo ważnym, bo od naszej wiedzy o produkcie i decyzji o wyborze zależy zdrowie nasze i naszej rodziny.
Warto wiedzieć, że 1 g chlorku sodu czyli soli kuchennej to 17,1 milimoli sodu ( mmol) lub 393,4 mg sodu. Jeżeli więc mówimy, że zalecana dawka soli kuchennej jest mniej niż 5 g / dobę to oznacza 85,5 mmol lub 1967 mg. Pamiętamy, że około 40% jonu sodowego pochodzi w naszej diecie z solniczki, odpowiada więc to 786,8 mg. Tak więc do spożycia ze źródeł pozasolniczkowych pozostaje 1180,2 mg. Zważywszy na wszechobecność jonu sodowego w pożywieniu warto przyjąć filozofię, że trzeba zwracać uwagę na każdy miligram spożywanego jonu sodowego.